O PÓŁNOCY

O PÓŁNOCY

niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział trzydziesty ósmy.

   Kiedy wyszedł z celi Aleksa usłyszał głuche uderzenie. Po chwili znowu. Peter nie dziwił mu się. On na jego miejscu zachowywał by się pewnie jeszcze gorzej. Co gorszego może się przytrafić w życiu człowieka, niż wiadomość, że za kilka godzin zostanie zabity? Pewnie nic. Obejrzał się za siebie. Chciał z powrotem wejść do celi przyjaciela i pobyć z nim chwilę, ale wiedział, że nie mieli czasu.
   Ruszył długim korytarzem. Zdążał do sali Eve. Chciał z nią porozmawiać, może udałoby mu się jakoś przesunąć termin egzekucji. Korytarze w podziemiach były bardzo kręte. Przez kilka minut drogi musiał skręcić w prawo lub w lewo około dziesięć razy. Wiedział, że już niedługo ujrzy schody i drzwi prowadzące na zewnątrz. Ciągle rozglądał się czy nikt za nim nie idzie lub czy ktoś go nie obserwuje. Chciał skręcić w prawo, ale ktoś zastąpił mu drogę i Peter odruchowo cofnął się o krok. Spojrzał na niego i zauważył, że była to Gloria - jedyna kobieta w szeregach żołnierskich jego matki.
   Gloria była wampirem. Nikt nie wiedział skąd się wzięła, ani dlaczego Eve pozwoliła jej zostać żołnierzem. Rzeczywiście, ta dziewczyna miała talent to walki. Umiała przewidzieć każdy krok przeciwnika, a w walce zawsze zachowywała jasność umysłu. Walczyła lepiej niż nie jeden facet w szeregach. Zawsze mierzyła się z najlepszymi żołnierzami i przeważnie wygrywała. Była diabelsko piękna. Gloria była obiektem westchnień wielu, ale na nikogo nie zwracała uwagi, no może z wyjątkiem Aleca, który niestety już nie żył.
   - Gloria! - wykrzyknął zaskoczony. - Witaj, przepraszam nie usłyszałem, że się zbliżasz, wpadłbym na ciebie. - zaśmiał się i spojrzał na nią przepraszająco.
   - Nic się nie stało, Peter. - uśmiechnęła się kusząco i zeszłą mu z drogi.
   Chłopak już ruszył dalej, ale zatrzymał go melodyjny głos Glorii.
   - Moglibyśmy porozmawiać?
   Peter obejrzał się na nią, próbując ukryć zaskoczenie. Nigdy w życiu z nią nie rozmawiał. Oprócz krótkiego przywitania lub przekazania jakiejś ważnej wiadomości nigdy się do niej nie odzywał. Bał się, że powie coś głupiego, a Gloria uzna to za dobry powód do walki.
   - Tak, tak. Nie ma problemu. Mam trochę czasu. - uśmiechnął się i odwrócił do niej.
   - Dziękuję. - szepnęła i skinęła mu głową.
   Nie chciał jej popędzać, więc nic nie mówił i czekał aż ona zacznie. Był ciekawy czego ona od niego chce. Dziewczyna mierzyła go wzrokiem i kusząco się do niego uśmiechała. Miał ochotę ją pocałować. Zupełnie nie wiedział dlaczego. Nigdy przedtem go nie pociągała. Odwzajemnił uśmiech i poczuł, że się lekko czerwieni.
   Nie miał stuprocentowej pewności, ale Gloria była chyba od niego tylko kilka lat starsza. Pięć, może sześć. Tak słyszał. Cały czas się jej przyglądał. Gloria wskazała gestem na część korytarza, którą Peter szedł zanim wpadł na nią.
   - Co tam robiłeś, kochany? - zapytała tak bardzo uwodzicielskim głosem.
   - Yyy... - zupełnie nie wiedział co się z nim stało, ale nie mógł niczego powiedzieć. Pokręcił głową i mocno się skupił. - Byłem u tego gnojka - wampira, który... sam wiesz, zabił naszego przyjaciela.
   - Hmm... Pytałam co tam robiłeś, a nie u kogo byłeś. - zrobiła krok w jego stronę. - Wiedziałam, że byłeś u niego. Chcę wiedzieć: po co?
   - Yyy... Ponieważ Eve mnie o to poprosiła. Miałem mu przekazać pewną wiadomość. - powiedział, spoglądając na nią podejrzliwie.
   - Aaa... to bardzo dobrze, cieszę się, że jesteś posłuszny, naszej pani. - kolejny krok. - Ale jest też rzecz, która mnie smuci, Peter. - zrobiła jeszcze jeden krok. Ich twarze dzieliło teraz tylko kilka centymetrów. Dziewczyna spojrzała na jego usta i przegryzła dolną wargę.
   - Co to takiego, Glorio? - zapytał, próbując zachować jasność umysłu, pomimo małej odległości, która ich dzieliła.
   Gloria zrobiła smutną minę i położyła swoje dłonie na jego klatce piersiowej. Chłopak spojrzał na nie i uśmiechnął się do niej kusząco - nie wiedział czego od niego chciała, ale pomyślał, że poflirtuje z nią trochę i to może, choć odrobinę, załagodzi sytuacje. Spoglądał na nią bardzo uważnie, próbował też wyglądać, hmm... seksownie? Wiele dziewczyn w Dorationie, ale nie tylko tu, mówiło mu, że jest bardzo przystojny, a kilka z nich kusiło go niemoralnymi propozycjami, ale pozostawał nieugięty. Tak został wychowany, po prostu szukał tej jedynej, ale w takiej sytuacji cieszył się, że miał ten dar przekonywania i podrywania.
   Patrzył jej w oczy, ale często spoglądał na jej usta. Wiedział, że to zauważyła. Uśmiechała się coraz szerzej, a jej ciało z każdą chwilą coraz bardziej do niego przylegało. Ich twarze były tak blisko siebie, że prawie stykali się nosami.
   - Glorio, powiedz mi dlaczego jesteś smutna... - wymruczał i mrugnął do niej.
   Dziewczyna głośno westchnęła i nie mogąc oderwać wzroku od jego ust wyszeptała:
   - Chcesz nas zdradzić, Peter. Dlaczego? Powiedz, dlaczego chcesz pomóc temu nędznemu wampirkowi, hm?
   Nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Zamarł na kilka sekund i zupełnie nie wiedział co odpowiedzieć. Był pewny, że nikt się o tym nie dowie, a jednak. W pewnym momencie musiał popełnić jakiś błąd.
   Postanowił, że, aby udobruchać Glorię, przejdzie do czynów.
   - No? Czekam na odpowiedź... - powiedziała cicho dziewczyna i spojrzała w jego oczy z wyższością.
   Uśmiech zniknął z jego twarzy. Kusił tylko spojrzeniem. Jego ręce powędrowały ku górze. Złapał ją w tali, lekko. Przegryzł dolną wargę, co znów przykuło uwagę Glorii. Szybkim ruchem mocniej złapał ją, lekko uniósł nad ziemią i odwrócił się. Teraz to ona była przyparta do muru. Gloria spojrzała na niego zaskoczona i zmarszczyła brwi.
   - Nie wiedziałam, że jesteś taki... - szepnęła i mrugnęła do niego okiem.
   - Jaki? - Peter pokręcił głową i zrobił zdziwioną minę.
   - Nieważne. Nie odpowiedziałeś mi, kochany. - uśmiechnęła się szeroko.
   - Gloria, znamy się już wystarczająco długo, abyś mogła się przekonać, że nigdy, ale to przenigdy nie zdradziłbym moich przyjaciół, matki, mojego miasta. - prychnął. - Teraz ja jestem smutny.
   - Dlaczego? - zapytała słodko.
   - Bo... uważasz, że chcę was zdradzić. Jakbym mógł? Glorio...
   Delikatnie i powoli przesunął swoją prawą dłoń do góry. Zatrzymał się na jej ramieniu. Palcami lekko przesunął po jej długiej szyi i złapał nimi jej podbródek. Dziewczyna patrzyła na niego uważnie, ale wiedział, że już mu uległa. Patrząc w jej orzechowe oczy, w których można by utonąć, przyciągnął jej twarz do swojej i złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Odsunął się, by sprawdzić jak będzie jej reakcja.
   - Więc mówisz, że nie spiskujesz z Aleksem? - zapytała, patrząc na jego usta z pożądaniem.
   Poczuł, że jej dłonie wędrują w górę jego ciała. Przyciągnęła go do siebie.
   - Tak, tak właśnie powiedziałem. I to jest prawda. - powiedział udając, że nie obchodzi go ta rozmowa, że jego uwaga jest skupiona tylko wokół niej.
   - Mhmm...
   Przyciągnęła go do siebie i pocałowała. Całowała namiętnie, tak, że Peter musiał uważać, aby nie zatracić się w tym pocałunku. Objął ją w tali i uśmiechnął się łobuzersko.
   - Nie znałam cię od tej strony... - wyszeptała mu do ucha.
   - Żałuj. - odpowiedział i pocałował ją.
   Nie wiedział jak długo stali tam, w ciemnym korytarzu, nie zważając na to czy ktoś ich nakryje, czy nie, ale podobało mu się to, że łączy przyjemne z pożytecznym. Udobruchał sobie Glorię, i miał nadzieję, że nie bezie już drążyć tego tematu, oraz spędził z nią przyjemne chwilę. Dopiero, gdy dziewczyna przestała go całować, zdał sobie sprawę, że może nie zdążyć na rozmowę z Eve. Na szczęście w genach, oprócz umiejętnego bajerowania dziewczyn, otrzymał także rozum i umiejętność szybkiego wychodzenia z opresji.
   - Posłuchaj Gloria. Zadam ci pytanie, ale nie bądź zła, że popsuję taki miły nastrój. - wyszeptał, całując przy tym jej szyję.
   - Słucham. - o tak, była cała jego!
   - Czy to nie ty masz dziś przeprowadzić egzekucję na tym wampirku? - zamruczał.
   - Tak, tak ja. O co chodzi? - spojrzała na niego podejrzliwie, ale jej wzrok ciągle kierował się na jego usta.
   - No wiesz, pomyślałem, że skoro moja matka tak bardzo cię lubi... Mogłabyś z nią porozmawiać, aby egzekucja odbyła się, hm.. jutro? - spojrzał na nią niemal błagalnie.
   - Po co? - nagle wyprostowała się i zmierzyła go poważnym wzrokiem.
   - Nie chodzi o to, o czym pomyślałaś, Glorio. Chodzi o to, że moglibyśmy, no wiesz... Dokończyć naszą rozmowę, która tak miło się zakończyła, na przykład u mnie, albo... u ciebie, w twojej sypialni... - wyszeptał i uśmiechnął się kusząco.
   Dziewczyna przez chwilę obserwowała go bacznie. Nagle rzuciła się na niego i zaczęła namiętnie całować.
   - To oznacza tak? - zapytał zdezorientowany.
   - No jasne, że tak. Pójdziesz tam ze mną, ale poczekasz przed salą. Powiem ci czy się zgodziła, a później umówimy się na, hm... jak to nazwałeś? Dokończenie rozmowy? - zachichotała.
   - Świetny pomysł, Glorio.
   Spojrzała na niego i przegryzła wargę. Złapała go za rękę i wyszeptała mu do ucha:
   - Już nie mogę się doczekać, kochany.



. . .



   Gloria od razu weszła do środka. Peter jeszcze nigdy nie był tak bardzo zdenerwowany.
   Uśmiechnął się na wspomnienie tego, co wydarzyło się w korytarzu. Mieli wielkie szczęście, że nikt ich nie nakrył. Dotknął swoich ust i zaśmiał się cicho. Nigdy nie sądziłby, że w jego życiu wydarzy się coś takiego, a jeśli już o tym myślał, to na pewno nie miał na myśli Glorii.
   Rozejrzał się po pomieszczeniu, gdzie się znajdował. Po prawej stronie wielkich wrót do sali Eve, znajdowało się małe biuro. Biuro to należało do Michaele - sekretarki Eve. Spojrzał na kobietę i uśmiechnął się. Dziewczyna zaczerwieniła się i odwzajemniła uśmiech. Była w jego wieku, ale wyglądała na nieco starszą. Dziwnym zrządzeniem losu ich przemiany przebiegły w tym samym roku oraz obaj tuz po nich znaleźli się w Dorationie.
   - Może chcesz się czegoś napić, Peter? - zapytała.
   Pokręcił przecząco głową i znów się uśmiechnął. Zaczął rozglądać się po sali. Znowu stracił poczucie czasu, nie wiedział jak długo tak pałętał się po, tak zwanej przez Eve, 'poczekalni'. W końcu wrota się otworzyły. Ujrzał Glorię, jej twarz nie wyrażała, żadnego uczucia. Podszedł do niej szybko i spojrzał na nią.
   - I co? Co powiedziała?
   Dziewczyna westchnęła i dokładnie ważąc każde słowo odpowiedziała mu na pytanie.



. . .




      Gloria pomknęła korytarzem prosto do wrót sali Eve. Nie zwracając uwagi na protesty sekretarki Michaeli, z impetem otworzyła drzwi do sali. Wpadła do środka, szybko je zamknęła i podeszła do rudowłosej.
   - Cześć Eve, masz czas? Ou... musisz mieć czas. - powiedziała i usiadła na wygodnym fotelu, tuż obok 'tronu' Eve. 
   Kobieta westchnęła i spojrzała na Glorię z lekką irytacją.
   - Czego chcesz? - zapytała gniewnie.
   - Spokojnie, kochana. Gdzie podziały się twoje maniery? A po za tym złość piękności szkodzi. - wykrzyknęła z uśmiechem na twarzy, po czym dodała cicho - Choć tobie i tak już nie zaszkodzi. 
   - Słucham? - Eve wstała i podeszła do Glorii. - Co ty powiedziałaś?
   - Nieważne. - uśmiechnęła się i także wstała. Była trochę wyższa od Rudej i to bardzo jej się podobało.
   - Ważne! Wpadasz do mojej sali, bez pozwolenia, robisz co chcesz i jeszcze mnie obrażasz? - krzyknęła.
   Dziewczyna odchrząknęła i powiedziała:
   - Na mocy naszej umowy, mogę robić to, co mi się żywnie podoba, więc... Zupełnie nie wiem o co ci chodzi, złotko. 
   - Czego chcesz tum razem, skoro powołujesz się na naszą umowę. Już dawno tego nie robiłaś.
   - Tym razem chodzi o coś co jest dla mnie bardzo ważne! A mianowicie to, iż egzekucja tego twojego idiotycznego wampirka odbędzie się jutro po zmierzchu, nie dziś.
   - Słucham?!
   - Ej, stara, powtarzasz się, chyba czas na wizytę u lekarza. - syknęła z udawaną troską. 
   Eve spojrzała na dziewczynę groźnie i usiadła na swoje miejsce. 
   - Dlaczego?
   - Mam swoje powody. - prychnęła i ruszyła w kierunku drzwi.
   - Nie poczekasz na zgodę, Glorio? - zapytała z poirytowaniem Ruda. 
   Gloria odwróciła się do niej i puściła jej oko. 
   - Przecież, wiesz, że nie muszę. - syknęła i dodała po chwili namysłu: - Trzeba było posłuchać Cynthi, ona odradzała ci zawarcie tej umowy, ale, rozumiem, twoje ego na to nie pozwoliło. - prychnęła. - Teraz za to płacisz. - krzyknęła tuż przy drzwiach. 
   Uspokoiła się, jej twarz nie okazywała żadnych uczuć. Dziewczyna wyszła z sali. Drzwi się zamknęły. Peter spojrzał na nią i podbiegł do niej szybko.
   - I co? Co powiedziała?
   Spojrzała na niego, westchnęła i powoli, dokładnie odpowiedziała:
   - Egzekucja odbędzie się nie dziś, ale jutro po zmierzchu, a dzisiejszy wieczór mamy wolny. 
   Uśmiechnęła się szeroko i kątem oka spojrzała na Michaelę, która obserwowała ich zza kontuaru. Peter skinął jej głową na pożegnanie i wyszli z 'poczekalni'.
   - Dziś, tuż przed zmierzchem, może trochę szybciej, u mnie. Będę czekać, kochany. - wyszeptała tuż za drzwiami i zniknęła. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz