O PÓŁNOCY

O PÓŁNOCY

środa, 8 stycznia 2014

Rozdział trzydziesty dziewiąty.

   - Dlaczego przełożyłaś egzekucję, Eve? - zapytał.
   - Mam swoje powody. Nie muszę się przed tobą tłumaczyć. - prychnęła i zaczęła chodzić po swojej sali.
   - Nie rozumiem cię. Chcesz jak najszybciej go zabić, mimo to, że go kochasz. To po pierwsze.
   Eve zaśmiała się. Mężczyzna spojrzał na nią i zmrużył oczy.
   - Po drugie. - syknął i usłyszał kolejne prychnięcie.
   - Zrobisz mi teraz jakieś rozliczenie? - przystanęła i spojrzała na niego gniewnie.
   - Po drugie. - kontynuował nie zważając na Eve. - Gloria wpada tu, jakby była strażakiem mającym uratować małe dziecko z płonącego budynku, mówi do ciebie czego chce i w jaki sposób chce. Oznajmia ci coś, a ty na wszystko się zgadzasz. Nagle przywołujesz mnie i informujesz mnie o nagłej zmianie planów.
   Eve stała naprzeciw niego z przekrzywioną głową i założonymi rękami.
   - Niezłe porównanie. - oceniła. - Czego ty ode mnie chcesz, co? - syknęła.
   - Chcę wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Dziewczyno! Albo dajesz jej sobą manipulować, bo wiesz, że jest silniejsza, albo zawarłyście tą umowę, o której tak dużo mówiłaś. Ale, Eve, zapewniałaś mnie, że jej nie podpiszesz. Nagle z dnia na dzień w naszych szeregach znajduje się Gloria i nie wiem zupełnie co ona tam robi. - zaśmiał się nerwowo i podszedł do Eve. - Teraz wiesz, że mam solidne podstawy, aby twierdzić, że podpisałaś tą umowę.
   Kolejny prychnięcie. Eve zbyła go machnięciem ręki i ruszyła w stronę drzwi. Błyskawicznie zjawił się przy niej i spojrzał jej w oczy.
   - Powiedz, że tego nie podpisałaś. Eve, proszę. - powiedział niemal błagalnym tonem. - Podpisałaś tą umowę?
   - Nie twój zasrany interes. - syknęła i wyszła z sali.




. . .




   - Alex! Udało się! - krzyknął i od razu przyłożył sobie palec do ust, przypominając sobie o wszystkich istotach magicznych w pobliżu. 
   - Co? Co się stało? - zapytał zdezorientowany. 
   - Eve przełożyła egzekucję na jutro! Uda nam się, wyciągniemy cię stąd!
   Wampir wstał i uścisnął Petera. 
   - Jakim cudem? Synek mamusi? - zapytał, mrugając okiem. 
   - Nie, po prostu jestem przystojny i kuszę. - powiedział i zaczęli się śmiać. 
   - Haha, dobry jesteś, a na poważnie?
   - Na poważnie. Zbajerowałem laskę, która ma wpływy u matki i jakoś to poszło. - powiedział i jeszcze raz uścisnął Aleksa. - Teraz muszę iść to skończyć. Skontaktuj się z Kate. 
   Wyszedł. Ruszył korytarzem w stronę drzwi wyjściowych. Zatrzymał się w miejscu gdzie poprzednio spotkał się z Glorią. Uśmiechnął się i ruszył do jej mieszkania na obrzeżach miasta. 




. . .




   Gloria usłyszała ciche pukanie do drzwi. Rozejrzała się po swoim mieszkaniu. W każdym możliwym miejscu stały zapalone świeczki i lampiony. Nie uważała się nigdy za romantyczkę, ale to ten chłopak tak na nią wpłynął. Już nie mogła doczekać się chwili, kiedy znów poczuje jego usta na swoich.
   Podeszła do lustra i poprawiła włosy. Wyglądała świetnie, jak zwykle, z resztą.
   Otworzyła je powoli i spojrzała wyzywająco na Petera. Chłopak stał oparty jedną ręką o futrynę jej drzwi, głowę miał spuszczoną na dół. Miał na sobie ciemne, przetarte jeansy, szarą koszulkę i skórzaną kurtkę. Jego ciemne, już naprawdę za długie włosy, były oblepione lekką mgiełką. Gloria nawet nie zauważyła, że lekko mży.
   Peter uniósł lekko głowę i spojrzał na nią spod przymkniętych powiek. Jego kilkudniowy zarost tak bardzo jej się podobał. Uwielbiała spoglądać na mężczyzn, którzy rankiem, w jakichś dziwnych okolicznościach, zapomnieli się ogolić. Oczywiście, żyła w miejscu, które przypominało jej czasy średniowiecza. Szczerze znienawidziła tą epokę. Należała do grupy, która sprzeciwiała się powszechnym wierzeniom i przekonaniom społeczności z tamtych czasów.
   - Nie wejdziesz? - zamruczała cicho.
   Peter spojrzał na prawo, później na lewo. Udał, że coś go zainteresowało i prychnął. Znów zmierzył wzrokiem Glorię. Dziewczyna stała przed nim w czarnym, jedwabnym i długim do ziemi szlafroku. Trochę przypominała zakonnicę, ponieważ była owinięta materiałem praktycznie od stóp do głów, ale ją znał i od razu wybił sobie to porównanie z głowy.
   - Szczególnie mnie nie zachęciłaś... - szepnął i zaśmiał się szyderczo.
   Gloria prychnęła. Zrobiła krok w jego stronę, omiotła wzrokiem całą okolicę i upewniając się, że nikt ich nie obserwuje, złapała go za koszulkę.
   - Dziwne, więc wybieraj. Wchodzisz, albo nie. - mruknęła smutno. - Twój wybór, przystojniaku.
   Pozwoliła, żeby część materiału ześlizgnęła się, odsłaniając nagie ramię. Spojrzała na nie, a następnie na Petera. Chłopak spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się szeroko.
   - Jakże mógłbym odejść, Glorio? - zapytał.
   Wpadli do przedpokoju. Gloria zatrzasnęła drzwi i je zakluczyła. Stała przy nich i patrzyła na Petera. Chłopak mrużył oczy.
   - Coś nie tak? - zapytała lekko zaniepokojona.
   - Poważnie? Świeczki? - zaśmiał się i złapał za brzuch. - Nie pomyślałaś, że to może skończyć się pożarem?
   Zjawił się obok niej błyskawicznie i pocałował w szyję.
   - Goń mnie... - wymruczała mu do ucha. i zniknęła.
   Chłopak zacisnął pięści i rozejrzał się po pokoju. Powoli przemierzył korytarz zaglądając do wszystkich pokoi. Wiedział gdzie znajdowała się jej sypialnia. Nie wcale nie był jakimś zwykłym zboczeńcem. On po prostu znał Daniela. Daniel to jego kolega. Także żołnierz. Często się spotykali. Peter lubił z nim rozmawiać. Był bardzo mądrym, ale także rozrywkowym facetem. Większość żołnierzy była wtajemniczona w jego rozterki miłosne, czyli wielką miłość do Glorii. Opowiadał o wszystkim czego się dowiedział. Jeśli koś chciał pozyskać jakieś informacje na jej temat, kierował się do Daniela. Znał także cały rozkład jej domu, Peter nie chciał wiedzieć skąd, to było dziwne, ale teraz przydatne.
   Maszerując powoli w kierunku sypialni, znów pomyślał o Danielu. Czy to, że całował się z nią i umówił na schadzkę nie było zdradą wobec kolegi? Może nie do końca zdradą, ale dziwnym zbiegiem okoliczności. Zawsze naśmiewał się z niego, gdy mówił, że Peter podoba się Glorii i, że mu tego zazdrości. Oczywiście przyznawał, że jest bardzo piękną kobietą, ale upierał się, że nie szuka takiego typu kobiety. Co teraz robił? Chodził po jej domu, czuł się jak u siebie i zmierzał do jej sypialni. Zupełnie niewinne czynności...
   Przystanął na chwilę i pokręcił głową. Stał w odległości kilku metrów od drzwi do sypialni. Przed nimi znajdowały się jeszcze jedne, lekko uchylone. Coś przykuło jego uwagę. Rozejrzał się dookoła i podszedł do drzwi.
   W pokoju było ciemno, ale Peter widział wystarczająco dobrze, aby zauważyć, że było tu pełno zdjęć. Była na nich Eve, Kondrad - bliski przyjaciel Eve, na kilku był nawet on sam. Wszędzie było pełno papierów, leżały nawet na podłodze. W kącie pokoju stało biurko z małym, bardzo nowoczesnym laptopem. Krzesło były wywrócone i porzucone po drugiej stronie pomieszczenia.
   Peter zmrużył oczy. Wyjrzał za drzwi. Glorii tam nie było. Miał jeszcze trochę czasu. Podszedł do biurka i zaczął przeglądać papiery. Wiele z nich nie zrozumiał, ale dowiedziała się, że Gloria bardzo dawno temu podpisała jakąś umowę z Eve, która niekoniecznie działała na korzyść jego matki. Rzuciły mu się w oczy słowa: 'poczęcie Petera'. Zainteresowało go to i przestraszyło, ale usłyszał ciche wołanie Glorii i ruch w sąsiednim pokoju. Wybiegł z pomieszczenia i oparł się o ścianę.
   - Już myślałam, że się zgubiłeś. - szepnęła Gloria, kiedy wyszła z sypialni.
   Chłopak prychnął i złapał ją w ramiona. Całował ją wszędzie. Czuł się jakby pocałunkami mógł wyładować swój gniew.
   Zrzucił swoją skórzaną kurtkę i zaczął dobierać się do jedwabnego paska Glorii, którym była przewiązana w pasie. Dziewczyna zdarła z niego szary T-shirt. Odrzuciła głowę do tyłu. Powoli szlafrok zaczął zsuwać się w dół. Peter spojrzał na bieliznę dziewczyny ze zdziwieniem.
   - A to co? - zapytał.
   - Myślałeś, że będę naga? - mruknęła podekscytowana.
   - Nie wierzę, więcej roboty. - mruknął i wzruszył ramionami.
   Uniósł ją do góry, a ona owinęła go nogami. Wpadł do pokoju i lekko położył Glorię na łóżku. Całował ją długo i po całym ciele, w między czasie sprawdzając czy posrebrzane kajdanki i nóż nie wypadły mu przypadkiem z kieszeni. Widząc, że Gloria całkowicie mu się już poddała, błyskawicznie wyjął kajdanki i przymocował je do jej lewej ręki oraz ramy łóżka. Kolejna przydatna informacja od Daniela: Gloria uwielbia meble z kutego żelaza. Różne wzory, rurki, zawijasy pomogły mu do czegoś ją przymocować. Tak samo postąpił z druga parą.
   Najpierw usłyszał przerażający krzyk Glorii. Doskonale wiedział jak srebro działało na ciała istot magicznych. Dziwnym zrządzeniem losu, tylko czarownice nie czuły niczego niezwykłego. Skubane.
   Potem zobaczył przerażone i zdezorientowane oczy Glorii. Chłopak ciągle się uśmiechał i spoglądał na dziewczynę.
   - Co to ma być?! - wykrzyknęła i zaczęła się szarpać, co spotęgowało ból i jej krzyk.
   - Spokojnie, kochanie. Musiałem cię na chwilę ujarzmić. - powiedział słodko, przekrzywiając głowę.
   - To boli, Peter! - powiedziała dziwnym tonem. 
   Chłopak spojrzał na jej nogi. Ciągle nimi wierzgała. Wyciągnął kolejną parę kajdanek i wyciągnął przed siebie w jej kierunku.
   - Jeśli nie przestaniesz... - wskazał gestem na jej nogi, które nagle się uspokoiły. -  Te kajdanki je uspokoją. Dla pewności... - rzucił niedbale i podszedł do łóżka. Złapał jej nogę w kostce i przytknął lekko jedno z kółek kajdanek do jej łydki. Dziewczyna krzyknęła. - ...to także jest srebro, kochana.
   Upuścił jej nogę i rozejrzał się po pokoju. Podszedł w kierunku okna, spojrzał na zewnątrz przez lekko uchyloną firankę. Miał zamiar spojrzeć na rynek. Poczuł lekko obawę, iż Eve mogłaby nie dotrzymać obietnicy danej Glorii. Sąsiedni budynek zasłonił cały widok. Westchnął i spojrzał na Glorię. Patrzyła na niego zdumiona, lekko kręciła głową.
   - Coś się stało, Glorio? - zapytał słodko i błyskawicznie znalazł się przy niej.
   - Zacznę krzyczeć, usłyszą mnie. Pamiętaj, że jesteśmy w Dorationie - mieście istot magicznych, Peter.
   Chłopak patrzył na nią z uśmiechem i nagle wpakował jej do ust, nasączoną jakimś płynem od znajomej wiedźmy, szmatkę. Dziewczyna wybałuszyła oczy, a po chwili poleciały z nich łzy.
   - Pomyślałem o wszystkim, kochanie. - szepnął. - Nie jestem idiotą. - mrugnął do niej i złapał jakieś krzesło. Usiadł na nie okrakiem i spojrzał na Glorię. - Pewnie nie wiesz, dlaczego to robię? Chcę się dowiedzieć paru rzeczy. Oraz opowiedzieć ci pewną historię, którą prawie odkryłaś, ale wolałaś całować mnie, rozbierać i miałaś zamiar się ze mną kochać... - wskazał palcem na jej bieliznę. - Ale ja na szczęście zachowałem jasność umysłu. I teraz powiesz mi wszystko, Glorio.
   Dziewczyna pokręciła przecząco głową i wygięła się nagle, prawie tak mocno jak łuk. Chyba ją to zabolało, pomyślał. Jej nadgarstki już dawno zaczęły robić się nienaturalnie czerwone i spuchnięte.
   - Nie? - zapytał zdziwiony.
   Kolejne zaprzeczenie.
   - Hmm... Więc porozmawiamy inaczej, kochana. - syknął.
   Wstał i wyjął z kieszeni nóż. Gloria przyglądała mu się ze strachem w oczach. Położył go na stoliku nocnym, tak aby go widziała.
   - Chyba nie muszę ci udowadniać, że jest ze srebra?
   Przecząco pokręciła głową, a z jej oczu popłynęły łzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz